niedziela, 12 sierpnia 2012

It's no about destination,it's about journey

Jak wszystko się zaczęło?

To była chyba końcówka zeszłorocznych wakacji. Koleżanka zaprosiła kilka osób na noc,bo jej mama gdzieś wyjechała. Koledzy poszli do pobliskiego sklepu po 2l Stocka i paczkę Marlboro. Jako,że to była pierwsza 'przygoda' z wódką i ogółem z alkoholem nie znałam swoich możliwości. Na początku okay,kieliszek za kieliszkiem,papieros za papierosem,wchodziło mi tak jak czekolada. Później..trochę gorzej,a na końcu masakra. Noc spędziłam w toalecie,chyba wiadomo dlaczego. Po drodze spotkałam trochę nieprzyjemności ze strony przyjaciółki i chłopaka z którym akurat się spotykałam,to może dlatego tyle wypiłam,hm,sama nie wiem. Nie piszę tego niewiadomo po co,mam swój cel,ale najpierw chcę wprowadzić Was w to. Wszystko po kolei,to dopiero początek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz